EDUKACJA DEMOKRATYCZNA
Summerhill – pionierska szkoła w
Leiston w hrabstwie Suffolk, (Wielka Brytania) założona 1921 przez Alexandra
Sutherlanda Neilla, który oparł się na poglądach amerykańskiego pedagoga Homera
Lane (1875-1925).
Cechą
charakterystyczną szkoły jest brak przymusu uczenia się i uczęszczania na
lekcje; instytucja opiera się na samorządności uczniów i nauczycieli. Szkoła
jest neutralna światopoglądowo i areligijna. W szkole dostępny jest szeroki
wybór przedmiotów, do poziomu minimum GCSE (angielskie państwowe egzaminy dla
uczniów w wieku 16 lat). Na początku każdego semestru następują zapisy
starszych uczniów na zajęcia, po czym przygotowywany jest plan lekcji. Jednakże
nie ma przymusu uczestniczenia w nich. Uczniowie mają również dostęp do pracowni
plastycznej, stolarskiej i komputerowej. Znajduje się tu także przestrzeń,
gdzie dzieci mogą przebywać, mają prawo do zabawy (która jest ważnym aspektem
życia w Szkole Summerhill), prowadzić życie towarzyskie itd. Na żądanie
wychowanków szkoła organizuje dodatkowo treningi karate i naukę jazdy konnej.
Czas nie jest organizowany dzieciom przez dorosłych, to one same kreują zajęcia
według własnego uznania. Stoi to w opozycji do szkół tradycyjnych, które według
Sir Kena Robinsona (lidera w dziedzinie rozwoju kreatywności) zabijają
kreatywność, prowadzą do standaryzacji.
Przywilej,
jakim jest wolność, jest tu możliwością działania świadomie i z własnego
wyboru. W Summerhill podchodzi się do niej jak do cechy osobowości człowieka -
ze zrozumieniem i pietyzmem. Wolność jednostki jest tu prawem do wyboru motywów
działania, które implikują odpowiedzialność. Określa się ją tu jako prawo do
robienia wszystkiego, co nie przynosi szkody innym. Tak na przykład uczeń może
nie pójść na zajęcia angielskiego, jeśli nie ma na nie ochoty, ale za
zakłócanie ciszy nocnej będzie już pociągnięty do odpowiedzialności, gdyż
wpływa to na niekorzyść innych osób. Uczy to wychowanków ciągłego podejmowania
decyzji i samodzielnego działania – korzystania ze swobody i dokonywania wyborów
zgodnych ze wspólnym dobrem. „Całkiem szybko się przyzwyczaiłam do zasady, że
dorośli przebywający, na terenie szkoły nie podejmują decyzji w moim imieniu” –
mówi jedna z uczennic. Prawo wyboru przysługuje uczniom, natomiast nauczyciele
mają obowiązek stawiać się na każdych lekcjach.
Obecnie naukę pobiera 90 dzieci i młodzieży
różnych narodowości w wieku od 5 do 17 lat.
W Summerhill obowiązuje niezależność i
samorządność uczniów i nauczycieli, swoboda w uczestniczeniu bądź
nieuczestniczeniu w zajęciach, wolność pozwalająca na zabawę przez całe dni,
tygodnie czy lata, jeśli to konieczne, wolność od jakiejkolwiek indoktrynacji
religijnej, moralnej czy politycznej, wolność od urabiania charakteru.
Summerhill
pokazała światu, że szkoła może być wolna od strachu przed nauczycielami,
poniżenia i lęku przed życiem. Jej pracownicy nie zachowują się wyniośle ani
też nie oczekują szczególnych względów tylko dlatego, że są dorosłymi. (...)
Nie potrzeba stwarzania barier odgradzających uczniów od nauczycieli, barier
wznoszonych przez dorosłych, nie przez dzieci. Nauczyciele chcieliby być
bożkami, chroniącymi się za swą wyniosłością. Obawiają się, że utraciliby swój
autorytet, gdyby zachowywali się jak ludzie, a ich klasy zmieniłyby się w domy
wariatów. Ogromne rzesze uczniów lękają się swych nauczycieli. (...) Największą
reformą, jakiej wymagają nasze szkoły, jest usunięcie przepaści, która dzieli
młodych i starych, przyczyniając się do podtrzymywania paternalizmu. Taki
dyktatorski autorytet wywołuje w dziecku poczucie niższości, które potem
ciągnie się za nim przez całe życie; jako dorosły po prostu zastępuje autorytet
nauczyciela autorytetem szefa. Obu stronom [uczniom i nauczycielom] należy się
taka sama wolność.
Dziecko, w
wieku, gdy naturalną potrzebą jest fizyczna aktywność, większość czasu spędza
siedząc na pupie.
(...) strach
uczniów przed złymi ocenami - idiotycznymi ocenami, które nie mają żadnego
znaczenia - lub obawa przed oblaniem egzaminów.
Wychowanie
powinno wyrabiać w dziecku poczucie własnej wartości, a jednocześnie budzić w
nim uczucia prospołeczne; robi to bez wątpienia szkoła samorządowa. W innych
szkołach posłuszeństwo jest uważane za tak wielką cnotę, że w późniejszym życiu
tylko nieliczni potrafią się czemukolwiek przeciwstawić. Naszym zadaniem, jako
nauczycieli, jest przeciwstawienie się psychologii tłumu, psychologii stada
baranów, w którym każde zwierze wygląda i ryczy tak samo - bee, bee -
odpędzając czarną owcę i tych, którzy się za nią ujmują.
Trudne
dzieci prawie zawsze sprawiają kłopoty z powodu nieodpowiedniego traktowania
ich w domu i w szkole.
Żaden
nauczyciel nie ma prawa leczyć dziecka z jego zamiłowania do walenia w bęben.
Powinno się jedynie uwalniać je od tego, co unieszczęśliwia.
Nikt nie
mówi im też, w co mają się ubrać: wkładają na siebie to, co chcą.
O jej
wartości [wartości Summerhill] niech świadczą zdrowe, wolne dzieci, których
życie nie zostało zatrute strachem i nienawiścią.
Oczywiście,
szkoła, która zmusza aktywne dzieci do siedzenia w ławkach i uczenia się
w większości niepotrzebnych przedmiotów, jest złą szkołą. To dobra szkoła jedynie dla tych, którzy w nią wierzą, dla tych nietwórczych obywateli, którzy pragną mieć potulne, nietwórcze dzieci, które będą dobrze pasować do cywilizacji, w której miarą sukcesu jest pieniądz.
w większości niepotrzebnych przedmiotów, jest złą szkołą. To dobra szkoła jedynie dla tych, którzy w nią wierzą, dla tych nietwórczych obywateli, którzy pragną mieć potulne, nietwórcze dzieci, które będą dobrze pasować do cywilizacji, w której miarą sukcesu jest pieniądz.
[Należy]
dopasować szkołę do potrzeb dziecka, zamiast dziecko do szkoły.
[Szkoła] w
której dzieci miałyby wolność bycia sobą. W tym celu musieliśmy zrezygnować z
wszelkiej dyscypliny, wszelkiego pouczania, udzielania rad, wszelkich nauk moralnych
i religijnych pouczeń. (...) Potrzebowaliśmy jedynie tego, co mieliśmy -
całkowitej wiary w dziecko jako istotę dobrą, nie złą.
Według mnie
dziecko obdarzone jest wrodzoną mądrością i poczuciem realizmu. Jeśli
pozostawić je samemu sobie, bez jakiegokolwiek doradzania ze strony dorosłych,
rozwinie się na tyle, na ile jest do tego zdolne.
Jaka jest
Summerhill? No cóż, po pierwsze, lekcje są nieobowiązkowe. Dzieci mogą
w nich uczestniczyć albo nie - nawet przez całe lata, jeśli tego chcą. Oczywiście jest rozkład zajęć, lecz tylko dla nauczycieli.
w nich uczestniczyć albo nie - nawet przez całe lata, jeśli tego chcą. Oczywiście jest rozkład zajęć, lecz tylko dla nauczycieli.
Zajęcia
odbywają się zwykle w grupach wiekowych, ale czasami także w grupach
zainteresowań. Nie stosuje się nowych metod nauczania, ponieważ nie uważamy,
aby nauczanie samo w sobie miało wielkie
znaczenie.
(...)
wykształcenie samo w sobie nie jest tak ważne jak osobowość i charakter.
Jednakże w
Summerhill jest wiele nauki. Być może grupa naszych dwunastolatków nie mogłaby
konkurować z klasą rówieśników w kaligrafii, ortografii czy ułamkach. Ale na
egzaminach wymagających oryginalności nasza drużyna pobiłaby inne na głowę.
Moi
współpracownicy i ja serdecznie nie lubimy wszelkich egzaminów. Dla nas
egzaminy uniwersyteckie są przekleństwem. Ale nie możemy odmówić uczenia dzieci
wymaganych przedmiotów. Jest sprawą oczywistą, że dopóki będą istnieć egzaminy,
będziemy musieli się im podporządkować. Stąd też pracownicy Summerhill zawsze
mają kwalifikacje do uczenia na wymaganym poziomie.
Nienawiść
rodzi nienawiść, a miłość rodzi miłość. Miłość oznacza akceptację dzieci i jest
konieczna w każdej szkole. Nie można być po ich stronie, a zarazem karać je i
wrzeszczeć na nie. Summerhill jest szkołą, w której dziecko wie, że jest
akceptowane.
Dla dzieci
nie jestem autorytetem, jestem im równy.
Wolne dzieci
nie ulegają zbyt łatwo wpływom innych; brak strachu jest najwspanialszą rzeczą,
jaka może się dziecku przytrafić.
Podkreślam
znaczenie tego, że uczniowie nie odczuwają strachu przed dorosłymi.
Dziewięcioletnie dziecko przyjdzie i powie mi, że zbiło piłką okno. Powie mi,
ponieważ nie boi się, że wzbudzi tym mój gniew czy moralne oburzenie. Być może
będzie musiało zapłacić za okno, ale nie musi się obawiać wymówek czy kary.
Dziecko
powinno żyć własnym życiem - nie życiem, które wydaje się najwłaściwsze jego
pełnym niepokoju rodzicom, ani życiem w myśl przykazań pedagoga, któremu zdaje
się, iż wie, co jest dla dziecka najlepsze. Całe to wtrącanie się dorosłych
produkuje jedynie pokolenie robotów.
Nie można
zmusić dzieci, by uczyły się muzyki czy czegokolwiek innego, nie zmieniając
ich, w pewnym stopniu, w pozbawionych własnej woli dorosłych. Kształtuje się w
nich wówczas umiejętność akceptacji status quo; to jest dobre z punktu widzenia
społeczeństwa, które potrzebuje posłusznych urzędników, sprzedawców, tych
wszystkich ludzi mechanicznie łapiących podmiejski pociąg o 8.30 - krótko
mówiąc, społeczeństwa, które jest dźwigane na barkach wystraszonego, szarego
człowieka – przerażonego na śmierć konformisty.
Summerhill
jest szkołą samorządową i demokratyczną. Wszystkie problemy związane
z życiem społecznym lub grupowym, włączając w to kary za wykroczenia przeciwko ustalonym prawom, są rozwiązywane drogą głosowania podczas ogólnego spotkania szkoły w sobotni wieczór.
z życiem społecznym lub grupowym, włączając w to kary za wykroczenia przeciwko ustalonym prawom, są rozwiązywane drogą głosowania podczas ogólnego spotkania szkoły w sobotni wieczór.
Każdemu z
grona pedagogicznego (włączając w to opiekunów) i każdemu dziecku bez względu na jego wiek, przysługuje prawo
jednego głosu. Mój głos ma taką samą wagę jak głos siedmiolatka.
Nigdy nie
przestałem podziwiać poczucia sprawiedliwości dzieci oraz ich niebywałej
umiejętności wymierzania kary. Z wychowawczego punktu widzenia samorządność ma
nie ocenioną wartość.
(...) na
terenie szkoły można przeklinać do woli.
Szkoły,
która nie ma własnego samorządu, nie powinno się nazywać postępową - to szkoła
kompromisowa. Nie można mówić o wolności, dopóki dzieci nie mają całkowitej
swobody w rządzeniu życiem swej społeczności. Moim zdaniem, cotygodniowe ogólne
spotkanie szkoły ma większość wartość niż cały tydzień nauki w szkole. To
doskonałe forum do ćwiczenia publicznych wystąpień, a większość wychowanków
potrafi dobrze przemawiać, i to bez skrępowania.
W świecie
zewnętrznym marnuje się wiele cennej energii na przejmowanie się głupstwami. To
tak, jakby naprawdę miało znaczenie w życiu to, czy nosi się szykowne stroje
albo mówi cholera.
Summerhill
można określić jako szkołę, w której zabawa jest najważniejsza.
Dzieciństwo
nie jest okresem dorosłości; dzieciństwo jest okresem zabawy i żadne dziecko
nigdy nie ma jej dość. W Summerhill uważa się, że gdy dziecko nabawi się do
woli, zacznie pracować i stawiać czoło problemom.
Samoregulacja
zakłada wiarę w dobroć natury ludzkiej; w to, że nie ma i nigdy nie było
grzechu pierworodnego. Oznacza prawo dziecka do tego, by żyć, ciesząc się
wolnością, bez zewnętrznych autorytetów. To oznacza, że dziecko je, gdy jest
głodne; że zaczyna przestrzegać zachowywania czystości wtedy, gdy będzie do
tego gotowe, że nigdy się go nie bije ani na nie nie wrzeszczy, że zawsze jest
otoczone miłością i opieką.
U podłoża
niechęci dorosłych wobec dziecięcych zabaw leży lęk. Tysiące razy słyszałem
bojaźliwe pytania: „Jeżeli mój chłopiec
całe dnie spędza na zabawie, to jak w ogóle się czegokolwiek nauczy, jak zda
egzaminy?” I jedynie nieliczni akceptują moją odpowiedź: „Jeżeli pańskie dziecko wybawi się do woli,
to będzie mogło zdać egzaminy wstępne na uniwersytet po dwóch latach
intensywnej nauki, zamiast, jak to zwykle bywa, po pięciu, sześciu czy siedmiu
latach nauki w szkole, która nie docenia roli zabawy w życiu dziecka”.
Zawsze muszę jednak dodać: „Zakładając,
że w ogóle będzie chciało zdawać egzaminy! Może będzie pragnęło zostać
tancerzem lub inżynierem, a może zechce być projektantem mody czy stolarzem”.
Dojrzałość
społeczną - poczucie społecznej odpowiedzialności - w pełni osiągają dopiero
około osiemnastego roku życia lub jeszcze później. Interesuje je
teraźniejszość, a przyszłość dla nich nie istnieje.
Mimo to nie
widziałem jeszcze nigdy leniwego dziecka. To, co nazywamy lenistwem, jest
zwykle albo brakiem zainteresowania, albo brakiem zdrowia. Zdrowe dziecko nie
umie być leniwe: przez cały czas coś robi. (...) Chłopiec uważany za leniwego
potrafi często przebiec wiele mil w czasie gry w piłkę. (...) Leniwy chłopiec
jest albo fizycznie niezdrów, albo nie jest zainteresowany sprawami, które
zdaniem dorosłych powinny go zajmować
Nie można
wzbudzić w dzieciach zainteresowania, jeżeli ono same się w nich nie pojawia.
Ludzie
często pytają mnie: „Czy twoje wolne
dzieci kiedykolwiek będą potrafiły przystosować się do harówki codziennego
życia?” Chciałbym, aby te wolne dzieci zostały pionierami w uwalnianiu się
od harówki codziennego życia.
Musimy
pozwolić dziecku być egoistą mającym pełną swobodę zaspokajania swych
dziecięcych zainteresowań. Kiedy jego indywidualny interes koliduje z interesem
społecznym, wówczas należy przyznać pierwszeństwo jego osobistemu dobru. Cała
idea Summerhill to zapewnienie wolności: pozwolenie dziecku, by zaspokajało w
pełni swoje naturalne potrzeby.
Szkoła
powinna uczynić życie wychowanka zabawą. Nie chodzi mi o to, że dziecko musi
mieć drogę usłaną różami. Ułatwianie mu wszystkiego jest fatalne w skutkach dla
jego charakteru. Ale samo życie niesie w sobie tyle trudności, że nie potrzeba
już ich sztucznie mnożyć.
Wierzę, że
narzucanie czegokolwiek mocą autorytetu jest błędem. Dziecko nie powinno
niczego robić, dopóki nie dojdzie do przekonania - swego własnego przekonania -
że tego chce. Przekleństwem ludzkości jest zewnętrzny przymus, bez względu na
to, czy pochodzi od papieża, nauczyciela czy rodziców. To wszystko faszyzm.
Większość
ludzi domaga się jakiegoś boga; jak może być inaczej, skoro w domu rządzą
fałszywe bożki obu płci, domagające się całkowitej prawdy i moralnego
zachowania? Wolność oznacza robienie tego, co się komu podoba, dopóki nie
narusza się wolności innych. Wynikiem jest samodyscyplina.
Tragedią
człowieka jest to, że jego charakter, podobnie jak charakter psa, daje się
urobić. Charakteru kota nie można zmienić. U psa można wywołać wyrzuty
sumienia, ale u kota nie. Mimo to większość ludzi woli psy, ponieważ ich
posłuszeństwo i merdanie ogonem dostarcza widocznego dowodu wyższości i
wartości pana.
Powszechne
przekonanie, że jeżeli w dzieciństwie nie nabierzemy dobrych manier, to nie
posiądziemy ich już nigdy, jest przekonaniem, w którym zostaliśmy wychowani i
które bez sprzeciwu zaakceptowaliśmy tylko dlatego, że nigdy nie było ono
podawane w wątpliwość. Dementuję ten pogląd. Wolność jest dziecku koniecznie
potrzebna, ponieważ tylko wolność pozwala mu rozwijać się w sposób naturalny -
w dobry sposób.
Bycie
uczciwym w życiu i wobec życia jest sprawą podstawową. To naprawdę
najważniejsza rzecz na świecie. Jeżeli będziesz szczery, to wszystko inne się
ułoży.
(...)
dzieci, gdy dać im wolność, przeważnie nie kłamią.
(...) chcielibyśmy,
aby szkoła była miejscem, w którym
dzieci dorastają w wolności.
W Summerhill
tym, co pomaga, jest miłość, akceptacja i wolność bycia sobą.
[W
Summerhill] normą jest stopniowe odrzucanie nieszczerości w sposobie mówienia
i zachowywania się.
i zachowywania się.
Zbyt często
rodzice przywiązują dużą wagę do schludności. To jeden z siedmiu grzechów
głównych. Człowiek, który szczyci się swą czystością, jest zwykle drugorzędnym
facetem, który dba w życiu o rzeczy drugorzędnej wartości. Schludna osoba
często ma najbardziej niechlujny umysł.
(...) każde
dziecko mogło palić.
Nadrzędnym
celem wszystkich systemów kształcenia powinno być leczenie
z nieszczęścia. Szkoła mogłaby być oceniana po wyrazie twarzy jej uczniów, a nie po wynikach egzaminów.
z nieszczęścia. Szkoła mogłaby być oceniana po wyrazie twarzy jej uczniów, a nie po wynikach egzaminów.
(...) Uczymy
się życia nie poprzez słuchanie o życiu innych, ale po prostu żyjąc; ponieważ
słowa są nieskończenie mniej ważne niż czyny. Wielu nazywa Summerhill
religijnym miejscem, ponieważ daje dzieciom miłość.
Nie ma
żadnych argumentów przemawiających za moralnym pouczaniem dzieci. Jest to
psychologicznie szkodliwe. Wymaganie od dziecka, aby nie było egoistyczne, jest
złe, ponieważ każdy człowiek w tym wieku jest egoistą. (...) Altruizm
przychodzi później, pojawia się w sposób naturalny, jeżeli dziecku nie wpaja
się, by nie było egoistyczne.
Tłumiąc w
dziecku egoizm, jedynie go utrwalamy. Nie spełnione pragnienie żyje dalej
w jego podświadomości. Jeżeli kogoś uczono wyzbycia się egoizmu, na całe życie pozostanie egoistą. W ten sposób nauczanie moralne udaremniło się samo.
w jego podświadomości. Jeżeli kogoś uczono wyzbycia się egoizmu, na całe życie pozostanie egoistą. W ten sposób nauczanie moralne udaremniło się samo.
Najszczęśliwsze
domy, jakie znam, to te, w których rodzice są zupełnie szczerzy wobec dzieci,
nie prawią im kazań.
To, czy
czujemy się wolni, szczęśliwi w pracy, szczęśliwi w przyjaźni i szczęśliwi
w miłości, czy też będziemy kłębkiem nerwów, nienawidzącymi samych siebie i nienawidzącymi ludzkości zależy do spuścizny pozostawionej nam przez rodziców i nauczycieli.
w miłości, czy też będziemy kłębkiem nerwów, nienawidzącymi samych siebie i nienawidzącymi ludzkości zależy do spuścizny pozostawionej nam przez rodziców i nauczycieli.
My nie
urabiamy dziecka w żaden sposób; nie próbujemy go na nic nawrócić. Jeżeli coś
takiego jak grzech istnieje, to jest nim właśnie skłonność dorosłych do
mówienia młodym, jak żyć, skłonność, która świadczy o tym, że dorośli sami tego
nie wiedzą.
Rodzice
naszych uczniów dzielili się zawsze na dwie grupy: na tych, którzy wychowali
dzieci w poczuciu wolności i pragnęli, by szkoła to poczucie w nich
ugruntowała, i na tych, którym nie powiodło się w życiu rodzinnym i myśleli, że
Summerhill to naprawi.
Beznadziejne
były wszelkie próby wytłumaczenia im [inspektorom], że naszym kryterium jest
sposób życia, a nie ilość przyswojonej wiedzy.
(...) Powiedziałem
[jednemu z nich], że może przeprowadzić inspekcję postępów
w matematyce czy francuskim, ale nie może przeprowadzić inspekcji szczęścia, szczerości, zrównoważenia i tolerancji.
w matematyce czy francuskim, ale nie może przeprowadzić inspekcji szczęścia, szczerości, zrównoważenia i tolerancji.
Jeden [z
inspektorów] powiedział: „Cóż to za
wspaniały szok, gdy wejdzie się do klasy
i stwierdzi, że dzieci nie zwracają na ciebie uwagi - po latach odwiedzania klas stających na baczność”
i stwierdzi, że dzieci nie zwracają na ciebie uwagi - po latach odwiedzania klas stających na baczność”
(...) tego,
co w życiu istotne, nie można nauczyć. Matematyki, angielskiego, francuskiego
można nauczyć, ale nie życzliwości, miłości, szczerości, zrównoważenia czy
tolerancji.
Ostatnio
piętnastoletnia dziewczynka powiedziała mi: „Jeżeli ma się dobrych rodziców, to Summerhill sprawia, że kocha się ich
jeszcze bardziej, ale jeżeli są źli, to Summerhill pozwala ich przejrzeć, a
wówczas nie sposób ich ścierpieć”. Ona miała trudnych rodziców. zapytałem,
dlaczego uważa ich za złych. „Ponieważ
oni wierzą w wolność tylko w swych myślach. Przysłali mnie tutaj, abym była
wolna, ale gdy spostrzegli, że zrobiłam się zbyt niezależna, zwrócili się
przeciwko szkole. Wiedzą, że nasz system pozostawia dziecku swobodę
uczestniczenia w lekcjach, ale ciągle mi z tego powodu dokuczają. Wiem
oczywiście, dlaczego się tym martwią; obawiają się, że nigdy się nigdzie nie
dostanę bez opanowania materiału przynajmniej z kilku przedmiotów. Wiem o tym,
ale dlaczego
w takim razie mnie tu przysłali? Myślę, że mam dość oleju w głowie, aby zdać egzaminy, gdy będę do nich gotowa”.
w takim razie mnie tu przysłali? Myślę, że mam dość oleju w głowie, aby zdać egzaminy, gdy będę do nich gotowa”.
Idealni
rodzice - a miałem takich wielu - to ci, którzy całym sercem wspomagają szkołę.
Nigdy nie martwią się postępami w nauce czy nieporządkiem w pokojach; nigdy nie
pytają, dlaczego nie inspirujemy dzieci przez wieszanie reprodukcji Cezanne’a
czy Rembrandta. Nigdy nie martwią się tak nieistotnymi sprawami jak uczenie
dzieci dobrych manier. Krótko mówiąc, wierzą w to, w co i my wierzymy - że
dzieci muszą dorastać w swoim własnym tempie. Tacy rodzice budzą zachwyt we
mnie i moich pracownikach.
Przez
ustawiczne poprawianie dzieci wyrabiamy w nich poczucie niższości i ranimy ich
godność osobistą.
Moją nagrodą
nie są pochwały, tytuły, zwolennicy, lecz tylko jedno – radość
z wykonywania pracy, której oddałem całe swe serce i energię.
z wykonywania pracy, której oddałem całe swe serce i energię.
A. S. Neill – Nowa Summerhill, Wydawnictwo Zysk i
S-ka, Poznań 1994.
(o Neillu):
Nie miał w
sobie nic z wyniosłości dumy tak powszechnej u silnych dorosłych. Potrafił
zdobyć ogromny autorytet, nie przybierając autorytatywnej postawy.
Neill był wyjątkowy wśród pionierów nowych
trendów oświatowych, bardziej dbając
o psychologię niż o edukację.
o psychologię niż o edukację.
Stawiano sobie [w Summerhill] za cel
wykorzystanie okresu dzieciństwa i dojrzewania do rozwinięcia w uczniu silnej,
dojrzałej emocjonalnie osobowości. Neill uważał, że dzieci same będą odczuwały
wtedy potrzebę uczenia się tego, co im będzie potrzebne. Kluczem do takiego rozwoju
było pozostawienie im całkowitej swobody i pozwolenie, by bawiły się tak długo,
jak będą chciały, w atmosferze akceptacji i miłości. Dawał dzieciom całkowitą
wolność z jednym tylko zastrzeżeniem: dopóty mogły robić to, co im się podoba,
dopóki nie przeszkadzały innym w realizowaniu wolności.
Kontrolę funkcjonowania Summerhill zawsze
sprawowała cała jej społeczność poprzez uczestniczenie w spotkaniach i ta
kontrola była o wiele większa, niżby mogło sugerować znaczenie słowa wolność.
Dzieci lubią prawa i same ustaliły ogromną większość z obowiązujących jej
zasad. W całym okresie istnienia szkoły zapisano w księgach setki praw. Każdy.
dziecko czy pracownik, mógł wziąć w nim udział i zabrać głos. Co tydzień
społeczność Summerhill wybierała nowego przewodniczącego.
Neill miał wspaniałą umiejętność niepodawania
się osądom. Za naczelny swój cel uważał trzymanie się w tle i pozwolenie, by
dzieciaki same kierowały swą własną szkoła.
Uczniowie nie podejmowali decyzji w takich
sprawach jak zatrudnianie nowych pracowników lub usuwanie dzieci ze szkoły.
Życzliwość, optymizm i poleganie na sobie to
zaraźliwe cechy w tej szkole.
Albert Lamb, wydawca